Być może jesteś skłonny przefarbować włosy na zielono, nosić pierścień w nosie i z całego serca podpisać się pod tymi obfitymi Thunbergowskimi prorokami nadchodzącej zagłady klimatycznej; jak ten zadziorny szwedzki nastolatek straszy do żywego cały świat WOKE. A może bardziej skłaniasz się ku ideałom Faragiana, który wraz ze swoimi kohortami lirycznie opowiada o najnowszej prawicowej platformie GB NEWS, będącej antytezą dziennikarstwa Guardianów.

Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie zbytnio histeria żadnej z tych partii. Widzę po prostu dwie strony, które są absolutnie genialne w argumentowaniu swoich racji, ale nie wydają się mieć żadnych jasnych lub spójnych pomysłów na to, jak rozwiązać problemy, o które się kłócą. Co sprawia, że wszystko to jest trochę beznadziejne.

Nie mogę być jedynym, który uważa obie fanatyczne strony za równie irytujące? Uważam, że świat, z jego mnóstwem problemów, ma znacznie większe szanse stać się lepszym miejscem, jeśli będziemy mniej słyszeć o takich osobach jak Trump czy mącący przyszłość Thunberg z ich zbiorowymi batalionami dogmatycznie naładowanych wyznawców. Wyznawcy ci mają niemal kretyńskie tendencje do dostrzegania tylko jednej strony danego argumentu. Jest to cecha, która mnie nieco denerwuje. Jeśli to wszystko, co mamy do zabawy w dzisiejszych czasach, to nic dziwnego, że nasz świat jest w rozsypce.

Cała ta nieszczęsna sprawa "lewica kontra prawica" stała się ostatnio przedmiotem zainteresowania mediów społecznościowych, kiedy Andrew Tate pokłócił się na Twitterze z Gretą Thunberg. Wszystko zaczęło się, gdy Tate wyśmiewał Gretę za jego dużą kolekcję samochodów niszczących planety. Jego tweet najwyraźniej oferowane wysłać Greta listę swojej kolekcji samochodów, wraz z wydrukiem ich statystyk zanieczyszczających. Thunberg złapał przynętę i w zabawny sposób odpowiedział, odnosząc się do prawdopodobieństwa, że pan Tate nie jest zbyt dobrze obdarzony, jeśli chodzi o pewną kwestię fizycznej męskości (zwykle mierzonej w calach).

Myślę, że większość ludzi była bardzo rozbawiona odpowiedzią Grety. Większość zdaje się zgadzać z jej twierdzeniami, bo nic tak nie krzyczy "męskim niedostatkiem" jak facet przechwalający się swoimi sportowymi samochodami. Jednak pochwała i cześć, którą od tego czasu obdarzono Gretę, była z pewnością nieco przesadzona. Szyderczy lewicowy chór wyniósł młodego Szweda do rangi niemal świętego, ponieważ mała Greta (niech ją Bóg błogosławi) w pojedynkę zabiła wielkiego faszystowskiego potwora jednym fatalnym żartem na temat jego i tak już wątpliwej proporcji męskości. Cringe!

Najbardziej uderzającą rzeczą, jaką pokazało to bezsensowne starcie, jest to, jak niezwykle podobne mogą być obie strony (w tym współczesnym konflikcie kulturowym). Z jednej strony mamy bandę smutnych męskich samotników, którzy czczą każde słowo Tate'a. Z drugiej strony, mamy wielu młodych, nienawidzących siebie eko-wojowników z klasy średniej, którzy buntują się przeciwko własnemu uprzywilejowanemu wychowaniu i patrzą na Gretę jak na Zieloną Boginię, która została wybrana, by stąpać po tej chorej Ziemi, mając na celu jedynie oczyszczenie jej z całej ludzkiej obrzydliwości. To jest dopiero zadanie!

Jak już wspomniałem, nie ma moralnej równoważności pomiędzy polityką Tate i Thunberga, ani ich osobowościami. Choć często nie zgadzam się z ekstremalnymi poglądami Thunberga, to jeśli chodzi o wybór między Gretą a Tate'em (jako ludźmi), to nie ma mowy o żadnej rywalizacji. Greta dostaje mój głos za każdym razem. Tate właściwie deklaruje swoją mizoginię z obrzydliwą, radosną dumą. Został nawet aresztowany pod zarzutem handlu ludźmi. Nie rozumiem, jak taka osoba w ogóle dostaje platformę, biorąc pod uwagę jej wykroczenia?

Problem w tym, że istnieją niezaprzeczalne podobieństwa między obecnością Tate'a w sieci a Grety. Obie osoby są bezsprzecznie nihilistyczne. Tate i jego prowokacyjna grupa internetowych kontrarian nienawidzą idei tradycyjnej społeczności. Wydaje się, że wolą przelotne przyjemności związane z rozwiązłością, osadzone w ich rażąco hedonistycznej i pozbawionej sensu egzystencji. Egzystencji, która jest przyozdobiona niesmacznymi atrakcjami ich mega-konsumpcyjnych skłonności. Thunberg i jej zwolennicy postrzegają całe nowoczesne społeczeństwo (zwłaszcza model Tate) jako wysoce zanieczyszczające, niebezpieczne, nieetyczne i toksyczne. Ideolodzy Thunberga zdają się tęsknić za jakimś rodzajem przedindustrialnej, wstecznej egzystencji, w której ludzkie osiągnięcia są w całości odłożone, ciągnąc nas wszystkich z powrotem do stanu jaskiniowego jak u Flintstonów.

Na swój sposób zarówno model Tate'a, jak i Thunberga wabią swoich wielbicieli w bardzo mroczne miejsca, gdzie istnieje zarówno tendencja do strachu, jak i skłonność do odrzucania nowoczesnego społeczeństwa. Obie frakcje mają głęboko nielogiczne i zakorzenione wizje swojej utopii. Posiadanie floty sportowych samochodów napędzanych gazem będzie jednak dla przeciętnego wyznawcy Tate'a równie nieosiągalne, jak fantastyczne aspiracje Grety, która wraz ze swoimi uczniami ślęczy nad sposobami cofnięcia jak największej liczby osiągnięć współczesnego społeczeństwa. To kiepski wybór między nadmiarem wystawnej konsumpcji a skrajnościami wyniszczającej konserwacji. Niewielki wybór, jeśli chodzi o realia.



Nie musimy się zbytnio przyglądać, by dostrzec demagogię obecną w każdym z obozów. Wszyscy pamiętamy, jak modnie lewicowi wyborcy z metropolii potępiali osoby o "niskim wykształceniu" za to, że zdecydowały się głosować za Brexitem. Nigdy nie spotkałem żadnego wyborcy Brexitu, który by ubóstwiał pro-Leave'owych polityków w taki sam sposób, w jaki lewica wyniosła Gretę do niemalże świętości za jej często błędne przekonania. Każda krytyczna analiza Grety jest traktowana jak bluźnierstwo, a jej słowa czczone jak ewangelia. Wybitni politycy potykali się u jej stóp i milcząco tolerowali jej gwałtownie wygłaszane reprymendy.

Po słynnej kłótni na Twitterze, zieloni komentatorzy wyśmiewali łatwowierność smutnych zwolenników Andrew Tate'a, nie zdając sobie sprawy, że sami są tak samo smutni. Ktoś musi wyjaśnić, że ubóstwianie młodej dziewczyny, która nieustannie krzyczy, że świat się kończy, jest tak samo szalone, jak ubóstwianie wyraźnie obłąkanego kolesia, który blefuje "Ja mam mnóstwo drogich samochodów, a ty nie". Mamy tu do czynienia z dwoma policzkami jednego antyspołecznego tyłka.

Oczywiście Greta nie jest w niczym podobna do nikczemnego Tate'a, ale jej postępowanie jest potencjalnie o wiele bardziej niebezpieczne. To dlatego, że jej krucjata przeciwko nowoczesności stała się ogromnie modna, a jej pogarda dla industrializmu cieszy się szerokim poparciem politycznym. Dla mnie ekstremizm Thunberga jest o wiele bardziej niepokojący niż jakiś przechwalający się internetowy troll, który opowiada bzdury o szybkich samochodach grupie podatnych na wpływy nastolatków, którzy w końcu się nim znudzą.

Niestety, w 2023 roku trzy miliardy ludzi nadal będzie żyło w skrajnym ubóstwie. Sprzeciwianie się wzrostowi gospodarczemu i potępianie systemu, dla którego nie ma obecnie żadnej realistycznej alternatywy, jest o wiele bardziej lekkomyślne niż żałosne pozowanie Tate'a. Z pewnością byłoby lepiej, gdyby wszyscy zaczęli dyskutować o tym, jak zapewnić owocne i sensowne życie tym wszystkim udręczonym miliardom? Czy to zbyt wiele, aby spróbować i zapewnić, że każdy ma możliwość prowadzenia godnego życia. Ani lewica, ani prawica, Tate czy Thunberg nie mają żadnych wielkich pomysłów na to, jak osiągnąć tak zaszczytne dążenie.


Author

Douglas Hughes is a UK-based writer producing general interest articles ranging from travel pieces to classic motoring. 

Douglas Hughes