Macron jest postrzegany przez wielu obserwatorów jako "miękki" wobec Rosji. W szczególności kontynuuje on częste rozmowy telefoniczne z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, jednocześnie nadal potępiając jego "haniebną wojnę". Dostaje przez to dużo krytyki, ale ma sporo racji.

"Zdecydowałem się pozostać w kontakcie, jak tylko mogę... z prezydentem Putinem, aby spróbować przekonać go do złożenia broni" - wyjaśnił Macron - "... i aby zapobiec rozprzestrzenianiu się i poszerzaniu konfliktu". I szczególnie ubolewa nad luźnymi rozmowami twardogłowych z NATO o trwałym sparaliżowaniu Rosji.

Niewielu z tych ekstremistów zajmuje wysokie stanowiska, ale Sekretarz Obrony USA Lloyd Austin z pewnością się do nich zalicza, kiedy w kwietniu ubiegłego roku oświadczył, że "chcemy widzieć Rosję osłabioną do tego stopnia, że nie będzie mogła robić takich rzeczy, jakie robiła najeżdżając Ukrainę".

Austin dodaje, że Rosja nie powinna mieć zdolności do bardzo szybkiego odtworzenia sił i sprzętu, które zostały utracone na Ukrainie. Tak więc przypuszczalnie, nie powinna skończyć ani z możliwościami produkcyjnymi, ani z zasobami finansowymi, aby odbudować swoją armię. Tak z pewnością zinterpretowali jego uwagi Rosjanie.

Ta obłąkana propozycja przypomina plan Morgenthau z 1944 roku, urojona propozycja amerykańskiego sekretarza skarbu Henry'ego Morgenthau Jr, aby przekształcić pokonane Niemcy w zdeindustrializowany naród rolników, aby nigdy więcej nie mogły prowadzić agresywnej wojny. 80 milionów niemieckich chłopów mogłoby nie być zadowolonych, ale nie byliby w stanie nic z tym zrobić.

Plan Morgenthau został ostatecznie zarzucony jako niewykonalny, ale Macron obawia się, że w szeregach państw NATO są dziś podobni szaleńcy: "Nie uważam, jak niektórzy, że musimy dążyć do całkowitego pokonania Rosji, atakując ją na jej własnej ziemi. Ci ludzie chcą przede wszystkim zmiażdżyć Rosję. To nigdy nie było stanowisko Francji i nigdy nie będzie to nasze stanowisko."

To nie powinno być niczyje stanowisko. Celem NATO w pomocy Ukrainie powinno być zobaczenie kraju całkowicie uwolnionego od rosyjskiego panowania (w tym części zajętych przez Moskwę w 2014 roku), nie dlatego, że Ukraina jest demokratyczna czy "prozachodnia", ale po prostu dlatego, że tego wymaga prawo międzynarodowe. I to samo prawo międzynarodowe nie pozwala na kontr-inwazję Rosji.

Co istotne, Chiny zgadzają się z tym wszystkim, choć trzeba dość dokładnie przeanalizować ich nieprzejrzyste oświadczenia w sprawie wojny, aby uchwycić ich sens. Pekin celowo zachowuje się niejasno, ponieważ Rosja przechodzi obecnie drogę od bycia strategicznym partnerem Chin "no limits" do bycia ich uległym pomocnikiem. Nie ma sensu zakłócać tego procesu zbytnią szczerością - ale spójrzcie, co mówią chińscy urzędnicy.

Praktycznie każde publiczne oświadczenie chińskich dyplomatów na temat wojny na Ukrainie zawiera zdanie "wszystkie kraje zasługują na szacunek dla swojej suwerenności i integralności terytorialnej". Kluczowym zwrotem jest tu "integralność terytorialna": odnosi się on do rozdziału 2 (4) Karty Narodów Zjednoczonych, który zakazuje państwom używania siły skierowanej "przeciwko integralności terytorialnej lub niezależności politycznej innego państwa".

Implikacja jest taka, że wszelkie zmiany granic kraju, które zostały osiągnięte przemocą, są bezprawne i nigdy nie powinny być uznawane przez żaden inny kraj. Może to brzmieć beznadziejnie idealistycznie, ale państwa założycielskie ONZ ustanowiły to prawo, ponieważ było to w ich własnym interesie.

Dziewięćdziesiąt procent wszystkich państw, które kiedykolwiek istniały, zostało zniszczonych przez wojnę. W interesie każdego państwa jest minimalizowanie zmian terytorialnych narzucanych im siłą poprzez popieranie zasady, która odbiera im potencjalny zysk. Na ogół nie będą toczyć kosztownych wojen w odległych miejscach, aby odwrócić militarny podbój w innym miejscu, ale wstrzymają uznanie zmiany na zawsze.

Izrael zaanektował Wzgórza Golan po zajęciu ich od Syrii w 1967 roku, ale nawet dziś tylko Stany Zjednoczone oficjalnie postrzegają je jako część Izraela - i to tylko dlatego, że Donald Trump zmienił długoletnią politykę USA w 2019 roku. Indonezja zaanektowała Timor Wschodni w 1975 roku, ale została zmuszona do uznania jego niepodległości w 2002 roku.

To dlatego Chiny, raczej nieśmiało, ale popierają integralność terytorialną Ukrainy. Tak samo jak większość innych krajów, choć wiele z Globalnego Południa również nieśmiało.

Cel zakończenia rosyjskiej okupacji całego terytorium Ukrainy (której granice Rosja oficjalnie uznała jeszcze w 1997 roku) nie jest fantazją. Jest to uzasadniona aspiracja. Ale cel trwałego sparaliżowania Rosji, w takim zakresie, w jakim ona rzeczywiście istnieje, nie jest ani uprawniony, ani mądry.


Author

Gwynne Dyer is an independent journalist whose articles are published in 45 countries.

Gwynne Dyer