Mając Andaluzję w zasięgu wzroku, wyruszyłem z bazy w Quarteira i skierowałem się do Jerez de la Frontera.

Po kilku tygodniach spędzonych w wyjątkowo wilgotnym i wietrznym Algarve (dzięki burzy Laurence), moja uwaga skupiła się na Andaluzji.

Festiwal

Kilka razy wcześniej trafiłem do Jerez. Pierwszy raz (przez zupełny przypadek) podczas Feria del Caballo (światowej sławy targi koni w Jerez). Nic dziwnego, że jest to tygodniowy festiwal skupiony wokół tradycji jeździeckich miasta i legendarnej sprawności jeździeckiej.

Odkryłem jednak, że nie chodzi tylko o wspaniale przystrojone konie i niesamowite umiejętności jeździeckie, które od dawna kojarzone są z Królewską Andaluzyjską Szkołą Sztuki Jeździeckiej w Jerez. Trwające tydzień targi są w równym stopniu poświęcone mieszkańcom Jerez, jak i koniom. Chodzi o ubieranie się w tradycyjne hiszpańskie stroje, o rodziny, społeczność, przyjaciół, tradycyjne flamenco, dobre jedzenie, dobre wino, lokalnie produkowane sherry serwowane w bajecznych tabernach miasta wraz z wyborem regionalnych serów. Jest też tradycyjna muzyka, wesołość i radość. Ale co ważniejsze, wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby zobaczyć, jakie cuda ma do zaoferowania to niezwykłe miasto. I, jak jestem pewien, można stwierdzić po moim nieco nieokiełznanym entuzjazmie, jest ich całkiem sporo.

Kredyty: Dostarczone zdjęcie; Autor: Douglas Hughes;

Podczas mojej pierwszej wizyty w Jerez, zaledwie kilka lat temu, dotarłem do Parque Gonzáles Hontoria, gdzie termometry wskazywały 38C. Gdy dotarłem na miejsce, imprezy w porze lunchu były już w pełni rozkręcone. I kurczę, czułam się niedopieszczona! Panowie byli wspaniale ubrani w swoje tradycyjne garnitury z Kordoby (znane również jako "camperos"), które często widziałem w witrynach sklepowych, gdy przeglądałem labirynt wąskich uliczek Sewilli.

A jeśli chodzi o kobiety? Cóż, niezależnie od tego, czy były młode duchem, czy czymś pomiędzy, wszystkie były absolutnie oszałamiające. Ich kolorowe suknie, kwiaty, naturalne piękno i zapachy po prostu zmieniły Jerez w prawdziwy karnawał wrażeń, który pobudzał każdy zmysł. Panie były bez wątpienia gwiazdami pokazu! Ich olśniewające wysiłki i hiszpański styl sprawiły, że całe wydarzenie wydawało się dość surrealistyczne.

Kredyty: Dostarczone zdjęcie; Autor: Douglas Hughes;

Był jeszcze jeden aspekt festiwalu, który bawił mnie bez końca: Mini-me's. Tak, nawet dzieci były ubrane w tradycyjne stroje i dumnie pozowały do zdjęć turystycznych. To była taka radosna i towarzyska atmosfera, która sprawiła, że Feria del Caballos w Jerez była jednym z najbardziej magicznych festiwali, w jakich kiedykolwiek miałem zaszczyt uczestniczyć.

Dla mnie był on tym bardziej niezwykły, że trafiłem na niego zupełnie przypadkowo. Niespodziewana gratka, która zapewniła naprawdę niezapomniane wrażenia.

Niezależnie od tego, czy jesteś zagorzałym jeźdźcem, czy nie, festiwal koni ma coś, co rozbawi każdego. Targi w 2025 roku odbywają się od 17 do 25 maja.

Kredyty: Dostarczone zdjęcie; Autor: Douglas Hughes;

Jednak weekend, który ostatnio spędziłem w Jerez, był wyjątkowo mokry. Daleko mu do skwierczącego upału 38C, którego po raz pierwszy doświadczyłem w Jerez. Niestety, mojej ostatniej wizycie towarzyszyły burzowe podmuchy wiatru, które wyły na wąskich uliczkach miasta. Drzewa wyginały się i naprężały, gdy burza o nazwie "Laurence" wściekle ryczała nad większością południowej Hiszpanii z intensywnością, jakiej rzadko doświadczałem przez wszystkie lata przemierzania Hiszpanii i Portugalii. Nawet rozległe przestrzenie normalnie suchych, choć nawadnianych gruntów rolnych, które leżą między Sewillą a Kadyksem, przybrały wygląd pól ryżowych z ogromnymi połaciami wyglądającymi bardziej jak błotniste jeziora.

Nudno

Niezrażony dotarłem do bardzo szarego i ponuro wyglądającego Jerez; zupełnie inna scena w porównaniu z pierwszą wizytą. Tym razem, z termometrem walczącym o przekroczenie 14 ° C, naprawdę było zimno w tym całym wietrze i deszczu.

Kredyty: Dostarczone zdjęcie; Autor: Douglas Hughes;

Znalezienie hotelu w strugach deszczu przypomniało mi jesienny dzień w Keswick. W tym rzadkim andaluzyjskim mroku Jerez wyglądało tak ponuro i szaro, jak gdziekolwiek indziej, gdy deszcz przerywa grę. Prawie nie było widać żywej duszy, a ci, którzy odważyli się wyjść na zewnątrz, byli skuleni pod brollami lub owinięci w zimowe płaszcze przeciwdeszczowe, wyglądając zdecydowanie na omiatanych wiatrem. Musiałem się uszczypnąć, by przypomnieć sobie, że faktycznie jestem w Hiszpanii.

Poobijany i trochę użalający się nad sobą, wkrótce osiadłem w bardzo wygodnym pokoju hotelowym w samym sercu starego miasta Jerez, zaledwie trzy minuty spacerem od katedry. Po spędzeniu kilku godzin w drodze z Algarve, zdecydowałem, że kiedy będę w Hiszpanii, zrobię to, co robią Hiszpanie. Czas na siestę. Nie po to, by spędzić godziny w rażącym, południowym hiszpańskim słońcu, ale by schronić się przed nieustającymi ulewami i chłodnymi wiatrami, tak rzadko kojarzonymi z tą częścią świata.

Pomimo niezwykle niesprzyjających warunków pogodowych, był jeden aspekt życia w Jerez, który zdecydowanie błyszczał. Wiem, że może to zabrzmieć jak banał, ale tym razem naprawdę muszę wspomnieć o niezwykle przyjaznej naturze lokalnych mieszkańców. Nawet podczas ruchliwych targów koni, pamiętam, że byłem zapraszany do dzielenia się jedzeniem i piciem na wielu prywatnych spotkaniach, co uważałem za wyjątkowo miłe. Pamiętam, że byłem pytany o to, skąd pochodzę i oprowadzany po targach przez ludzi, którzy naprawdę chcieli pochwalić się lokalną kulturą i dziedzictwem.

Tym razem, ponieważ w mieście wyraźnie brakowało turystów, miejscowi mieli jeszcze więcej czasu, aby zainwestować w cennych nielicznych turystów, którzy pojawili się pomimo trudnej pogody. Naprawdę podobało mi się dołączanie do lokalnych mieszkańców, chłonięcie rozmów i lokalnej kultury. Pomimo mojej ograniczonej znajomości języka hiszpańskiego, wciąż była to świetna zabawa.

Tego wieczoru odwiedziłem liczne rzemieślnicze cervejarias, przemierzając starożytne uliczki Jerez, "chroniąc się" między licznymi ulewami. To naprawdę zdumiewające, jak wiele lokalnych piw ma do zaoferowania Jerez - więc nie chodzi tylko o sherry. Zatrzymałem się w Cerveceria Gorilla, znajdującej się na rogu Plaza Plateros. Lokalne piwa mogą być dość mocne, więc podejrzewam, że zbyt duża ich ilość mogłaby sprawić, że nawet największy piwny "goryl" stałby się nieco beznogi.

Moorish

Kłopot w tym, że jest cholernie smaczne! Jerez szczyci się mauretańskim Alcázarem, a także wybornymi trunkami. Bardzo przyjemne połączenie, jak sądzę.

Kredyty: Dostarczone zdjęcie; Autor: Douglas Hughes;

Aby znaleźć dobrą restaurację, wystarczy zapytać miejscowych, co właśnie zrobiłem. Zostałem skierowany do wspaniałego Bar Las Banderillas. Jest to tętniący życiem bar tapas wypełniony zarówno mieszkańcami, jak i turystami. Zdecydowałem się na Gambas al Ajillo (duże krewetki podawane z oliwą z oliwek, czosnkiem, chili i czarnym pieprzem) podawane z lokalnym chlebem. Zjadłem także mały talerz jagnięcych nerek gotowanych w bogatym, ciemnym sosie z sherry, szalotki i ziół - zwieńczonych chrupiącymi smażonymi ziemniakami.

Moim tapas towarzyszyło wiele różnych sherry, polecanych przez kelnera.

Więc tak, Jerez jest mauretańskie i pyszne w jednym!

Wróciłem do Portugalii w samą porę, by powitać Storm Martinho.

Ładnie!


Author

Douglas Hughes is a UK-based writer producing general interest articles ranging from travel pieces to classic motoring. 

Douglas Hughes