Podczas lunchu w Lizbonie zorganizowanego przez International Club of Portugal (ICPT) ujawnił swoją niesamowitą i często zaskakującą historię i dał wgląd w umysł człowieka, który samodzielnie stworzył Grupo Bel i przekształcił ją w imperium z dziesiątkami firm z wielu sektorów zatrudniających 3500 osób.

Kiedy miał 18 lat, portugalski przedsiębiorca i założyciel Grupo Bel, Marco Galinha, miał ambicję, aby być najlepszym, jakim może być i pomyślał, że poświęci się mistrzostwom w kolarstwie, a dokładniej w kolarstwie terenowym (ATB), ponieważ tego właśnie chciał w tamtym czasie i chciał zostać najlepszym.

Kompulsywny seryjny przedsiębiorca zastanawiał się: "jak mogę to osiągnąć?". Studiował mistrzów świata w sporcie i ich nawyki i odkrył, że niezależnie od tego, czy jest się sportowcem, czy przedsiębiorcą, można wiele zaobserwować na podstawie ich ścieżek kariery i tego, co zrobili, aby dostać się na szczyt.

Po 12 miesiącach od rozpoczęcia treningu jako kolarz zawodowy spotkał i porozmawiał z mistrzem kolarstwa Marco Marchettim w Algarve i "coś otworzyło mi oczy".

"Kiedy poszedłem z nim porozmawiać, poczułem ogromną pustkę i pomyślałem, jak to możliwe, że ten chłopak jest mistrzem świata. Przypomniałem sobie angielskie wyrażenie "brains not brawn", niezwykle ważne wyrażenie.

Wspominając przebywanie i rozmowę z członkami ATB bohaterów krajowej selekcji i chęć zostania mistrzem świata w ATB - zbliżały się Igrzyska Olimpijskie w Atlancie w 1996 roku - pomyślał: "To jest to, czego chcę - być mistrzem świata".

"Moi koledzy z selekcji powiedzieli: "Słuchaj, Marco, nie mamy żadnych szans!". Ale ostatecznie znaleźliśmy się w finale. Tak więc, nigdy nie powinieneś pozwolić sobie, czy to w sporcie, czy w biznesie, na bycie skażonym przez negatywnych naysayers

.

Poczucie odpowiedzialności

Mimo to Marco zdecydował się zrezygnować ze sportu w wieku 18 lat. "To był trudny rok. Straciłem ojca i musiałem sam płacić za studia. Był to bardzo trudny rok dla Portugalii, która znajdowała się w środku kryzysu bankowego i recesji, kiedy ludzie myśleli, że "świat się skończy". Zaczął od informatyki i udało mu się zdobyć kilku klientów.

I takie kryzysy, jak mówi, powtarzają się przez całe życie, jak Covid-19, ale będąc Portugalczykiem i rozumiejąc portugalską przeszłość (w swoim biurze ma ogromną srebrną karawelę w nawiązaniu do podziwu dla Odkrywców), poczuł ambicję i odpowiedzialność.

"Nie powinniśmy zawsze mówić o naszej przeszłości, ale jako naród ponosimy ogromną odpowiedzialność na świecie. Nie jesteśmy zwykłymi ludźmi, a portugalski paszport jest dla mnie jednym z najważniejszych na świecie

". "Mam ogromne poczucie wdzięczności wobec społeczeństwa z wielu powodów, ale bycie Portugalczykiem jest ogromną zaletą", zastanawia się

.

Nigdy nie słuchaj naiwniaków

Zbudowanie grupy takiej jak Grupo Bel było, jak mówi, "bardzo trudne, ale było możliwe". Było to możliwe tylko w jeden sposób: "nigdy nie pozwalając tym negatywnym i pesymistycznym głosom mnie zniechęcić".

"Dziś robimy wyjątkowe rzeczy, ponieważ jest to krew, którą mamy w naszych żyłach", powiedział, odnosząc się do sukcesu Grupo Bel w różnych sektorach, a mimo to nadal uważa, że Grupo Bel jest "w początkowej fazie i ma przed sobą długą drogę", mimo że ma 89 firm i 3500 pracowników.

Marco uważa, że posiadanie jednej firmy lub wielu firm wymaga takiej samej ilości pracy. Jest to pomysł, który słyszałem od mojej siostry, która miała pięcioro dzieci i prowadziła dział społeczny rady gminy. Mawiała, gdy pytałem ją "jak ty to wszystko robisz?", że jest to kwestia dyscypliny, organizacji, pasji, poświęcenia i uczenia się, jak brać odpowiedzialność, ale delegować ją, gdy jest to konieczne.

Autor: Fernando Bento ;

"Myślę, że dziś, czy to w polityce, czy w biznesie, trzeba mieć obowiązek, ponieważ ten kraj może być ogniskiem pokoju, a to jest bardzo ważne dla naszych przedsiębiorców, ponieważ Portugalia może dziś utrzymywać stosunki z różnymi krajami na świecie, bez konfliktów i problemów. Ale ważne jest, aby znać krew w naszych żyłach, kim jesteśmy i skąd pochodzimy, i nigdy nie wstydzić się naszej przeszłości" - zastanawia się

.

Wyprawy do mediów

Marco Galinha rozpoczął w tym duchu, decydując się na zakup firmy medialnej Global Media "za grosze", aby zrobić coś, co pomoże krajowi.

Jego pierwszy wypad do mediów nastąpił wraz z zakupem dziennika biznesowego Jornal Económico (od czasu sprzedaży). Gazeta była wówczas praktycznie bankrutem. Następnie zaczął przyglądać się portugalskiej grupie medialnej i telewizyjnej Media Capital, która ostatecznie trafiła w ręce innego, równie znanego portugalskiego przedsiębiorcy, Mário Ferreiry

. Jest on wielkim obrońcą dziennikarstwa i dziennikarzy i uważa, że powinni oni być całkowicie niezależni, jeśli chodzi o swoją pracę, poza powiązaniami politycznymi i ingerencjami, na które cierpią niektóre grupy medialne.

"Global Media było największą ofiarą, jaką do tej pory złożyłem, pełną burz, więc w duchu nawigatorów przejęliśmy ten "lotniskowiec", czyli Diário de Notícias, który był w trudnej sytuacji" i zrestrukturyzowaliśmy go.

"Wierzę w siłę mediów i zawsze walczyliśmy o ich niezależność. Mówi się, że media są czwartą władzą w demokracji. Ja uważam, że to pierwsza władza i musimy mieć dobrych dziennikarzy i niezależne dziennikarstwo, a Portugalia jest pod tym względem bardzo dobra. To jest nasza esencja, to jest to, co robię w moich firmach i jest to ciągła walka o rozwój na każdym kroku, pomimo bitew, które są nieodłączną częścią tego", potwierdza.

"To, czym chciałbym się z wami podzielić, niezależnie od tego, czy jesteście dyrektorami generalnymi, administratorami banków, warstwami czy posłami, to to, że powinniście mieć godność. Inną rzeczą jest to, że są tacy, którzy uważają, że Grupo Bel ma aktywa w wysokości około 500 milionów euro, dług w wysokości kilku milionów, ale my mamy aktywa w wysokości 50 milionów euro, jesteśmy dość solidną i stabilną grupą z blisko 200 milionami euro sprzedaży. Mam poczucie odpowiedzialności i nie ma to nic wspólnego z posiadaniem pieniędzy w banku, ponieważ to, co robimy, ma wpływ na społeczeństwo, ponieważ jeśli mogę poprawić Portugalię o 00,1%, to moja życiowa misja jest lepsza i chcę przynieść godność dziennikarstwu" - podkreślił

.

Ambitny fan kolarstwa

Oprócz działalności biznesowej Marco Galinha nadal jest zapalonym praktykiem kolarstwa terenowego, zdobywając tytuł krajowego mistrza ATB w 1995 r.

Urodzony w 1977 r., jako siódme z ośmiorga dzieci, przedsiębiorca z Rio Maior, który przyznaje, że jako dziecko był "bardzo nieśmiały", od najmłodszych lat kochał rowery.

"Zawsze byłem młodzieńcem z apetytem na wygraną, ale skończyło się to tym, że w domu miałem sześć sióstr i braci, co komplikowało sprawy", powiedział, dodając "kiedy jesteśmy trochę poza formą, przegrywanie jest trudne.

"

Marco Galinha powiedział, że złamał również formę w szkole i na uniwersytecie. "Dziś nazywamy takie dzieci nadpobudliwymi, ale moją radą dla rodziców jako ojca i dziadka jest zachowanie spokoju i dużo cierpliwości wobec swoich dzieci i wnuków, ponieważ może to być oznaką inteligencji i zapału", zastanawia się.

"Często chcemy podciąć im skrzydła i kontrolować je, ale może to w rzeczywistości odwrócić ich od obiecującej kariery, a nasz system edukacji nie przygotowuje ich, moim zdaniem, do sukcesu, ale bardziej do porażki, ponieważ łatwiej jest tworzyć ludzi z ciasteczek.

Dążenie na szczyt jest trudniejsze. O wiele łatwiej jest być przeciętnym lub dobrym, ale doskonałość jest w zasięgu tylko niektórych. To praca, która wymaga ciągłego wysiłku i poświęcenia, a dziś rozpoznaję przedsiębiorców i dyrektorów generalnych, dla których mam wielki podziw i poczucie wdzięczności

.

"